wtorek, 31 marca 2015
poniedziałek, 30 marca 2015
Prolog
Kiedy człowiek wyobraża sobie ducha ,w głowie staje mu raczej obraz
prześcieradła widzącego metr nad ziemią wydającego głośne ,,Uuuu’’.
Jednak jeśli ktoś sobie właśnie tak wyobraża ducha to potwornie się myli. Duchy
wyglądają jak normalni, tylko, że półprzezroczyści ludzie. Ich skóra nie ma
wcale lekko beżowego koloru, tylko zielonkawy. Widać je trochę jak przez mgłę;
niewyraźne, ale ludzkie kształty, idące jak ludzie chodnikiem. Ale co jest w
nich najbardziej przerażające? To, że w ich ciele widać to od czego zginęli.
Rany po kulach już nie krwawiące i podziurkowane ubranie w miejscu, gdzie
przeszły naboje. Rana w głowie nabyta podczas nieudanej operacji usunięcia guza
mózgu, czy od groźnego wypadku samochodowego. Można, by ich porównać do zombie
z filmu ,,Wiecznie żywy’’. Choć nie. Te zombie mają więcej życia w sobie od
duchów.
Skąd niby o tym wszystkim wiem
?
Bo sama widzę duchy.
Otóż, skoro czytasz to teraz, oznacza,
że już przyswoiłeś sobie tą informację. Tak, widzę duchy. Może żeby wszystko było
jasne, zacznę od samego początku.
Taka się już
urodziłam. Wychowałam się w kołysce, z kołysankami, mamą i duchami chodzącymi
po domu. Na początku było dobrze; no niby kiedy rozmawiałam z duchem, to
wszyscy myśleli, że mam wymyślonych przyjaciół, bo przecież taka jest natura
małych dzieci. Jednak z czasem zaczęło to nie przechodzić. Ludzie wokół
przerazili się dziecka, które niby rozmawia sama ze sobą. I kiedy mama zaczęła
prowadzać mnie do psychologa zrozumiałam, że muszę ukrywać fakt, iż widzę
duchy. Od tamtej pory udawałam, że ich nie widzę. Jeśli ja udam, że ich nie
dostrzegam, to one nie zrozumieją, iż je widzę. Tak więc robiłam wszystko, by
nie zauważyły, że je dostrzegam. Nie patrzyłam się na nie bezpośrednio. Nie
rozmawiałam z nimi. Nie dotykałam ich. Dlaczego ? Kiedy któregoś ducha
dotknęłam mdlałam na miejscu, a kiedy inni przez nie przechodzą nawet się nie
wzdrygają. Masz ci los.
Nikt nie wie
o moim pseudo darze. Raczej moja matka prędzej obcięła sobie obie ręce, niż by
mi uwierzyła. Mój tata od jakiś szesnastu lat nie żyje, a moi przyjaciele, jak
to kumple raczej by mi nie uwierzyli. W końcu nie jestem normalną nastolatką;
nie ma bzika na punkcie mody, uwielbiam adrenalinie i niemoralne zachowania. No
tak, uwierzyliby mi ot tak. Chyba w przyszłym życiu.
Tak więc poznałeś lub poznałaś początek mojej cudownej (czytaj sarkastycznie)
opowieści. Jeśli jeszcze mi wierzysz to możesz brnąć dalej, bo jak już
wspomniałam to dopiero początek.
Więc zapraszam do historii
mojego przecudownego życia. Ale ostrzegam, będzie już tylko gorzej.
Jednak jeśli ktoś sobie właśnie tak wyobraża ducha to potwornie się myli. Duchy wyglądają jak normalni, tylko, że półprzezroczyści ludzie. Ich skóra nie ma wcale lekko beżowego koloru, tylko zielonkawy. Widać je trochę jak przez mgłę; niewyraźne, ale ludzkie kształty, idące jak ludzie chodnikiem. Ale co jest w nich najbardziej przerażające? To, że w ich ciele widać to od czego zginęli. Rany po kulach już nie krwawiące i podziurkowane ubranie w miejscu, gdzie przeszły naboje. Rana w głowie nabyta podczas nieudanej operacji usunięcia guza mózgu, czy od groźnego wypadku samochodowego. Można, by ich porównać do zombie z filmu ,,Wiecznie żywy’’. Choć nie. Te zombie mają więcej życia w sobie od duchów.
Skąd niby o tym wszystkim wiem ?
Bo sama widzę duchy.
Otóż, skoro czytasz to teraz, oznacza, że już przyswoiłeś sobie tą informację. Tak, widzę duchy. Może żeby wszystko było jasne, zacznę od samego początku.
Taka się już urodziłam. Wychowałam się w kołysce, z kołysankami, mamą i duchami chodzącymi po domu. Na początku było dobrze; no niby kiedy rozmawiałam z duchem, to wszyscy myśleli, że mam wymyślonych przyjaciół, bo przecież taka jest natura małych dzieci. Jednak z czasem zaczęło to nie przechodzić. Ludzie wokół przerazili się dziecka, które niby rozmawia sama ze sobą. I kiedy mama zaczęła prowadzać mnie do psychologa zrozumiałam, że muszę ukrywać fakt, iż widzę duchy. Od tamtej pory udawałam, że ich nie widzę. Jeśli ja udam, że ich nie dostrzegam, to one nie zrozumieją, iż je widzę. Tak więc robiłam wszystko, by nie zauważyły, że je dostrzegam. Nie patrzyłam się na nie bezpośrednio. Nie rozmawiałam z nimi. Nie dotykałam ich. Dlaczego ? Kiedy któregoś ducha dotknęłam mdlałam na miejscu, a kiedy inni przez nie przechodzą nawet się nie wzdrygają. Masz ci los.
Nikt nie wie o moim pseudo darze. Raczej moja matka prędzej obcięła sobie obie ręce, niż by mi uwierzyła. Mój tata od jakiś szesnastu lat nie żyje, a moi przyjaciele, jak to kumple raczej by mi nie uwierzyli. W końcu nie jestem normalną nastolatką; nie ma bzika na punkcie mody, uwielbiam adrenalinie i niemoralne zachowania. No tak, uwierzyliby mi ot tak. Chyba w przyszłym życiu.
Tak więc poznałeś lub poznałaś początek mojej cudownej (czytaj sarkastycznie) opowieści. Jeśli jeszcze mi wierzysz to możesz brnąć dalej, bo jak już wspomniałam to dopiero początek.
Więc zapraszam do historii mojego przecudownego życia. Ale ostrzegam, będzie już tylko gorzej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)